Co to znaczy naprawdę żyć?

witajcie, moi drodzy… czasami nachodzi mnie pytanie, które wydaje się proste, ale im dłużej nad nim myślę, tym bardziej staje się złożone i niepokojące: co to znaczy naprawdę żyć? myślę o tym zwłaszcza wtedy, gdy spędzam więcej czasu z ludźmi — rozmawiamy, żartujemy, dzielimy się historiami, wspomnieniami, planami. i zauważam coś, co nie daje mi spokoju. większość tych rozmów oscyluje wokół spraw przyziemnych: domy, mieszkania, kariery, wyjazdy zagraniczne, nowe samochody, inwestycje, awanse. oczywiście, to wszystko ma swoje miejsce i nie chcę tego deprecjonować. w końcu żyjemy w świecie materialnym i nie da się tego uniknąć. ale… czy to wszystko? czy naprawdę o to w życiu chodzi?

niektórzy mogliby powiedzieć, że przesadzam, że doszukuję się głębi tam, gdzie jej nie ma, że szukam dziury w całym. może. ale to mój sposób postrzegania świata. to mój idealizm — potrzeba sensu, prawdy i piękna. z tego właśnie bierze się moja twórczość: pisanie, muzyka, malowanie. to moje okna na świat wewnętrzny, duchowy. to próba dotknięcia czegoś większego, co przekracza codzienne schematy i przyzwyczajenia.


życie czy projekt do odhaczenia?

kiedy pytam siebie, co to znaczy naprawdę żyć, dochodzę czasem do smutnej refleksji. spotykam ludzi — wielu bardzo kulturalnych, wykształconych, inteligentnych, a jednak… coś w nich jakby zgasło. mają wszystko, co na pierwszy rzut oka świadczy o udanym życiu: dobrą pracę, dom, rodzinę, podróże, zaangażowanie społeczne. i to wszystko jest ważne, ale mam wrażenie, że dla wielu z nich życie stało się projektem do zrealizowania, a nie przygodą do przeżycia. planem do odhaczenia. studia — jest. praca — jest. dzieci — są. własne m4 — jest. egzotyczne wakacje — są. ubezpieczenie na życie — też.

a gdzie zachwyt? gdzie radość z niczego? gdzie chwile głębokiej ciszy, które poruszają serce? gdzie czas na pytanie: po co ja naprawdę jestem na tym świecie? co zostanie po mnie, gdy zabraknie wszystkiego, co mam?

mam wrażenie, że wielu ludzi funkcjonuje w trybie przetrwania lub zadaniowości, choć z zewnątrz ich życie wygląda perfekcyjnie. przypominają mi trochę „żywe trupy” — choć to określenie może wydawać się mocne, używam go z pewnym smutkiem, a nie pogardą. bo wiem, że każdy z nas może się w tym stanie znaleźć. robimy to, czego oczekuje świat. jesteśmy rozsądni, odpowiedzialni, grzeczni. i w tym wszystkim tracimy kontakt z czymś autentycznym. z życiem, które płynie nie z zewnątrz, ale z wewnątrz.

prawdziwe życie — moim zdaniem — zaczyna się wtedy, gdy przestajemy się bać patrzeć w głąb siebie. gdy mamy odwagę zatrzymać się i zapytać: czy to, co robię, naprawdę ma dla mnie sens? czy jestem w zgodzie ze sobą? czy potrafię wzruszyć się bez powodu, zachwycić bez planu? czy umiem usiąść w ciszy i być po prostu — bez potrzeby działania, osiągania, pokazywania?

wierzę, że prawdziwe życie nie płynie z rzeczy, które możemy kupić, zdobyć, wypracować. ono rodzi się z relacji — z drugim człowiekiem, z samym sobą, z Bogiem, z naturą. z kontaktu z tym, co niewidzialne, a jednak najprawdziwsze. szczęście, o które dziś wszyscy walczą, nie jest czymś, co da się zdobyć jak trofeum. to raczej stan bycia, który pojawia się, gdy człowiek przestaje udawać, że wszystko ma pod kontrolą — i po prostu jest.

naprawdę żyć to kochać. to ufać. to cierpieć i wzrastać. to nie bać się trudności, tylko pozwolić, by nas ukształtowały. to podejmować ryzyko, nawet jeśli może się nie udać. to rezygnować z masek. to pozwolić sobie na szczerość. to słuchać serca, a nie tylko głosu rozsądku.

i choć wiem, że nie zawsze się to udaje, że sam czasem zbaczam z tej drogi — to właśnie tę drogę uważam za prawdziwe życie.


duch jako oś życia

człowiek w swojej wewnętrznej budowie składa się z ciała, emocji, umysłu oraz ducha. każdy z tych poziomów współtworzy naszą istotę, wpływa na postrzeganie świata i sposób, w jaki przeżywamy życie. można tę strukturę porównać do budowy karety: ciało to wóz, emocje są woźnicą, umysł to koń, a duch — pasażer tej karety. tylko duch zna cel podróży. tylko duch wie, dokąd zmierzamy. tylko on pozostaje w bezpośrednim połączeniu z boskim źródłem — miejscem, z którego płynie radość, siła, pokój i najgłębszy sens istnienia. to źródło jest naszym naturalnym domem i jedynym prawdziwym źródłem życia.

stąd wniosek: jeśli budujemy życie jedynie na tym, co zewnętrzne — na poziomie ciała, emocji czy umysłu — budujemy na piasku, na niestabilnym gruncie. myśli wpływają na emocje, emocje wpływają na ciało, ciało z kolei reaguje napięciem, zmęczeniem, stresem. to błędne koło, z którego niełatwo się wyrwać. jedynym stałym punktem odniesienia, jedyną trwałą „osią”, jest duch — ten cichy pasażer karety, który nie krzyczy, ale prowadzi, jeśli tylko mu pozwolimy.

z tej perspektywy życie budowane jedynie na kulturowych schematach — według narzuconego wzorca: szkoła, praca, dom, wakacje, sukces — wydaje się tylko estetyczną laurką. jest próżne, powierzchowne, jak wydmuszka. miłe dla oka, ale pozbawione życia w głębszym sensie. kultura, w której funkcjonujemy, jest produktem postkartezjańskiej epoki. kartezjusz powiedział: „myślę, więc jestem” — i od tej pory zachodni świat utożsamia istnienie z aktywnością umysłu. to myślenie stało się najwyższą wartością, niemal bożkiem.

nie przeczę — umysł to potężne narzędzie. myśl ludzka potrafi tworzyć cywilizacje, wzniecać rewolucje, rozwijać naukę, sztukę, technologię. ale ma też swoją ciemną stronę. umysł nie zna odpoczynku. produkuje myśli nieustannie — czasem inspirujące, a czasem przytłaczające, chaotyczne, lękowe. jeśli zaczniemy bezrefleksyjnie wierzyć każdej z nich, stajemy się niewolnikami własnej głowy. przestajemy być wolni. myśli nas kontrolują, a nie my je.

dlatego proporcja powinna być odwrotna — to człowiek powinien mieć władzę nad umysłem. powinien korzystać z myśli wtedy, gdy są mu potrzebne, a nie pozwalać, by myśli kształtowały jego życie bez kontroli. aby być naprawdę wolnym, musimy nauczyć się dystansować od wewnętrznego zgiełku. nasze głowy często przypominają zatłoczone skrzyżowania w godzinach szczytu — pełne hałasu, sprzecznych sygnałów i nerwowego pośpiechu.

na ten wewnętrzny bałagan wpływa też tempo współczesnego świata: media społecznościowe, nieustanny natłok informacji, presja bycia „kimś”. efektem tego jest epidemia lęku, depresji, wypalenia, pustki. a wszystko to dlatego, że człowiek nie wie, po co żyje. uwierzył, że szczęście da mu nowy dom, związek, podróż, sukces. ale to tylko iluzje. namiastki. okruchy.

moi drodzy, moi kochani — żyć naprawdę to żyć w połączeniu i zgodzie z Bogiem. to uznać, że bez niego jesteśmy jak wozy bez pasażera — poruszające się, ale bez celu. to zrozumieć, że sami z siebie nic nie jesteśmy w stanie naprawdę zbudować. możemy tylko kręcić się w kółko, próbując „żyć dobrze”, ale bez wewnętrznego pokoju i głębi.

naszą siłą jest Bóg. naszą siłą jest duch, który łączy nas z Nim. i tylko wtedy, gdy pozwolimy, by to On prowadził nasze życie, możemy odnaleźć prawdziwe szczęście. nie to chwilowe, ulotne, zależne od okoliczności. ale trwałe, głębokie, które daje wolność — wolność od lęku, od przymusu, od życia „na pokaz”.

tego właśnie sobie i wam z serca życzę.

na zakończenie dołączam swój utwór „obudź się”, który jest jednocześnie tytułem i myślą przewodnią mojej płyty. teraz już wiecie, skąd wziął się ten tytuł. niech to będzie zaproszenie — nie tylko do słuchania, ale i do refleksji, do duchowego przebudzenia. bo wszystko, co najważniejsze, już w nas jest. trzeba się tylko… obudzić.

podsumowanie: co to znaczy naprawdę żyć?

  • prawdziwe życie to nie tylko zdobywanie rzeczy materialnych, ale głęboka więź z sobą, drugim człowiekiem, naturą i bogiem
  • życie budowane wyłącznie na schematach społecznych jest często puste i pozbawione sensu
  • duch to nasz prawdziwy przewodnik i źródło prawdziwej wolności i szczęścia
  • umysł jest potężny, ale potrzebuje kontroli i dystansu, by nie stać się naszym więzieniem
  • warto zatrzymać się i zadać sobie pytania o sens, autentyczność i wewnętrzny spokój
  • życie to ciągła droga, która wymaga odwagi, szczerości i gotowości na duchowy rozwój

jeśli chcesz zgłębić temat prawdziwego życia i duchowej refleksji, zapraszam na mój blog: www.introwertyk.com
zapraszam również na mój kanał youtube z muzyką: youtube.com/introwertyk

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Przewijanie do góry